Odkad pamietam mam problemy z cera – tradzik, rozszerzone
pory, przebarwienia, nierownosci, zaczerwienienia itp.
Przetestowalam juz wiele sposobow – od picia herbatki z bratka po
antybiotyki – zero rezultatow, a jesli jakies byly, to minimalne i
krotkotrwale.
Pare miesiecy temu zdecydowalam sie na zabieg laserowy.
Pokladalam w nim duza nadzieje.
LASER FRAKCYJNY CO2
Zabieg ten likwiduje zmarszczki, przebarwienia, blizny,
zamyka pory, poprawia koloryt i teksture skory, przywraca jedrnosc, wygladza.
Metoda polega na kontrolowanym uszkodzeniu niektorych
tkanek. Na powierzchni skory tworza sie tysiace malych dziurek oddzielonych
zdrowa skora – to przyspiesza regeneracje tkanek i zwieksza bezpieczenstwo
zabiegu (w odroznieniu od laserow, ktore uszkadzaja cala powierzchnie skory).
Przebieg zabiegu
Przed zabiegiem moja twarz posmarowana zostala
bezbarwnym zelem znieczulajacym. Osoby
bardziej wrazliwe na bol moga ok godziny przed zabiegiem zazyc 2g (4x500mg)
paracetamolu.
Godzine po nalozeniu zelu znieczulajacego rozpoczal sie zabieg.
Wyjasniono mi, czego mam sie spodziewac i zalozono ochronne okulary. Podczas zabiegu skora byla chlodzona –
asystenka zblizala do wybranych miejsc cos, co przypominalo rure od odkurzacza,
ale zamiast ssac, wydobywalo sie z niej zimne powietrze (przed zabiegiem
wyjasnila mi, ze bede to odczuwala jak lodowaty, syberyjski wiatr – chyba myslala, ze jestem Rosjanka :-D). Zabieg nie byl bardzo
bolesny, ale nieprzyjemny – wypalanie moge porownac do sypania na skore
piaskiem pod bardzo duzym cisnieniem. Najgorszy byl zapach palonej skory – to
bylo troche przerazajace. Pod koniec doktor ostrzegl mnie, ze po niektorych
miejscach bedzie musial jeszcze raz przejechac laserem – to bylo bolesne, ale
trwalo chwile.
Po skonczonym zabiegu zapytano, czy mam ochote zobaczyc sie
w lusterku (oczywiscie mialam). Skora byla lekko zaczerwieniona i cala
podziurkowana – nie wygladalo to tak zle, jak myslalam. Zostalam poinformowana
o tym, ze skora moze piec, jak w przypadku poparzen slonecznych i gdybym
odczuwala duzy dyskomfort, moge wziac tabletki przeciwbolowe. Dostalam zel z
aloesu, ktory mialam stosowac na skore do czasu, az ta nie zacznie sie
zluszczac – pozniej stosowac mialam inny krem.
Pierwszy dzien po zabiegu
Kiedy wstalam rano i spojrzalam w lustro nie bylo mi do
smiechu. Twarz byla czerwona, w kratke i opuchnieta (zwlaszcza
okolice oczu). Czulam sie jakby mi ktos dzien wczesniej przylozyl w oko. Zreszta – zobaczcie sami.
Drugi dzien po
zabiegu
Ten dzien byl najgorszy.
Wizualnie bylo wlasciwie bez zmian, ale skora byla tak mocno sciagnieta, ze nie
moglam zbyt szeroko otworzyc ust. Przed posilkiem smarowalam twarz zelem
aloesowym, a jedzenie kroilam na malutkie kawalki. Mialam juz powoli dosyc i zastanawiam sie, czy moze cos poszlo nie
tak, dlaczego ta skora sie nie luszczy?!
Dla porownania – pierwszy i drugi dzien po zabiegu:
Trzeci dzien po
zabiegu
Skora zaczela brazowiec – twarz nie byla juz
czerwono-bordowa. W koncu nastapil przelom – twarz zaczela mnie swedziec i
wiedzialam, ze to pierwsza oznaka tego, ze skora zacznie schodzic (podobnie jak
sie przy spieczeniu sie na raka na sloncu). Niestety dopiero pod wieczor skora
zaczela sie luszczyc, glownie w okolicy ust. Odstawilam zel aloesowy, a twarz
zaczelam smarowac kremem Cicalfate z Avene.
Czwarty dzien po
zabiegu
Dzien, w ktorym musialam wyjsc do ludzi! Na szczescie byla
zima i bylo na tyle zimno, ze moglam zalozyc czapke (gleboko naciagnieta),
szalik (opatulony pod sam nos), swiecilo slonce, wiec zalozylam okulary,
dodatkowo zaslanialam twarz wlosami. Sprzedawczyni w piekarni myslala, ze
mialam wypadek. W
supermarkecie ludzie dziwnie mi sie przygladali – podejrzewam, ze mysleli, iz
jestem ofiara przemocy domowej.
Skora przez caly dzien sie luszczyla.
Piaty dzien po
zabiegu
Prawie caly stary naskorek zszedl. Tylko w kilku miejscach
pozostaly male resztki, ktore w ciagu dnia sie zluszczyly. Skora byla
zaczerwieniona, ale niesamowicie gladka w dotyku.
Kilka dni pozniej
Po 3-4 dniach cera wygladala koszmarnie, dostalam strasznego
wysypu – tlumaczylam sobie, ze cera sie oczyszcza, wyjdzie wszystko, co sie do
tej pory gromadzilo pod skora i bedzie lepiej.
I kolejne dni
Ok 2-3 tygodni trwalo, zanim skora sie w miare uspokoila.
Efekty
Czy jestem zadowolona z efektow, jakie dal zabieg? Niestety
nie. Nie spodziewalam sie cudow, ale myslalam, ze skora bedzie wygladala o tyle
dobrze, ze bede mogla wychodzic z domu bez nakladania na twarz korektora i
podkladu. Pory zmniejszone tylko minimalnie. Cera troche sie wygladzila, ale to
zdanie mojej mamy, bo ja duzej roznicy nie widze. Przebarwienia troche sie
rozjasnily, ale po tym wysypie pojawily
sie kolejne. Nie zauwazylam tez "wyprasowania" zmarszczek.